Horst Michalowski - Nasza Krutyń

Idź do spisu treści

Menu główne:

Horst Michalowski

HISTORIE
 
"Wiosłujemy codziennie bez ustanku
w nieznanym kierunku,
Aż  odnajdziemy miejsce
z wytęsknioną przez nas polaną."
(H. Michalowski)
 
W poprzednich spotkaniach ze znanymi autorami, zachęcaliśmy Państwa do przeczytania opowiadań Arno Surminskiego lub przypominaliśmy postać Ernsta Wiecherta. Tym razem przypominamy osobę mało znanego naszej społeczności pisarza Horsta Michalowskiego, który urodził się 29 maja 1937 r. w wiosce Prawdowo (niem. Wahrendorf) pod Mikołajkami. Wychowywał się jako najstarszy z pięciu synów w Zełwągach (niem. Selbongen). W 1960 r. ożenił się i zamieszkał w Mikołajkach. W 1968 r. wyjechał do Niemiec. Zmarł  13 stycznia 2005r.
    Mieszkał w Bad Zwischenahn i co roku przebywał kilka miesięcy w Polsce (w Mrągowie), gdzie oprowadzał grupy turystyczne i uczestniczył w spotkaniach autorskich. Był autorem baśni mazurskich i wierszy opiewających przyrodę jego rodzinnej ziemi. Pierwszą powieść "Die Silberstraße. Ein Masurenleben" (1999) ["Srebrna droga. Życie mazurskie"] napisał w rodzinnych Zełwągach, dokąd przyjechał w maju 1998 r. Spędził tam miesiące letnie mieszkając u miejscowego rzeźbiarza Grunwalda. Książka znalazła licznych odbiorców i doczekała się w 2002 r. czwartego wydania. Pisarz zachęcony jej powodzeniem opublikował następną powieść "Mondlicht auf den Gewässern der Heimat. Roman um eine Heimatvertriebene" (2002), w której przedstawił dalsze losy bohaterów. 
    Pisarstwo Michalowskiego nierozerwalnie jest związane z Mazurami. Powojenne losy mieszkańców tej krainy stanowią tworzywo artystyczne jego literackich dokonań. Utwory charakteryzuje emocjonalny stosunek twórcy do podejmowanych kwestii. W przedsłowiu do swej pierwszej powieści pisarz wyznaje, że marzył od wczesnych lat o napisaniu książki o ludziach mieszkających i pracujących na Mazurach. Podkreśla ich skromność i prostotę – w podobny sposób  jak to czynili w swych utworach Ernst Wiechert i Siegfried Lenz. O Mazurach wypowiada się w sposób następujący: "Są to ludzie, którzy nie występują publicznie, których tak zwany wielki świat nie dostrzega [...]. Ludzie, którzy ciężko i sumiennie pracowali, aby również inni mogli żyć i często grać swoją komedię." Pisarz stawia Mazurów po stronie ludzi wyzyskiwanych i pokrzywdzonych. Takie właśnie postacie pokazuje w swoich obydwu powieściach. Kreuje bohaterów, którzy w wyniku wojny zostali rozłączeni od rodzin i trafili do odległych zakątków świata. Zaznali wrogości i okrucieństwa w konfrontacji z odmiennym światem. 
    Historia powrotu Niemców do ojczyzny po wojnie jest głównym tematem jego powieściopisarstwa. Pisarz rekonstruuje w sferze fikcji literackiej losy mieszkańców Prus Wschodnich deportowanych na Syberię. Opisuje sytuację Niemców poza granicami kraju. Michalowski, który przyjechał do Niemiec 23 lata po wojnie, oddaje realistycznie warunki, w jakich żyli Niemcy w innych państwach bloku wschodniego. Jednak w jego książkach znajdziemy również przypadkowe zdarzenia i niespodziewane zwroty, których przebieg nie jest do końca umotywowany. Jego powieści – z dynamiczną, wartką akcją – zbliżone są do utworów literatury sensacyjnej. 
    Drugim problemem podjętym przez Michalowskiego jest powojenny podział Niemiec. Autor ukazuje osoby powracające z powojennej tułaczki do podzielonego kraju. Jego bohaterowie dążą do wolności, pragną zachować swą tożsamość i prowadzić normalne życie. Jednak również po powrocie do ojczyzny żyją rozdzieleni od swoich rodzin, ponieważ istnieją dwa państwa niemieckie. Zamknięte granice i polityczne podziały zmuszają ich do radykalnych wyborów. Pisarz zamieszcza opisy dramatycznych ucieczek Niemców na Zachód – z NRD, Polski i Związku Radzieckiego.
www.filmos.strony.ug.edu.pl/michalowski1.html
 
Horst Michalowski często bywał w Krutyni na spotkaniach Stowarzyszenia Mazurskiego, jak również odwiedzał dzieci w miejscowej szkole, gdzie czytał im swoje baśnie w języku niemieckim i tłumaczył na język polski.
02. czerwca 2015 roku odbył się w szkole "Dzień bajek i legend" pod patronatem Stowarzyszenia Mazurskiego. Tym razem dzieci przygotowały inscenizację baśni "Gwiezdne dziecko odwiedza Ziemię" wg Horsta Michalowskiego.

Przetłumaczyłam Państwu baśń autorstwa Horsta Michalowskiego z książki "Masurische Märchen" oraz wiersz "Czas " z tomiku "Masurenland".
Zapraszam do lektury:
Czas
Czas biegnie i nie zatrzymuje się,
Chociaż go nie widzimy,
Przeżycia przemijają,
Nie ma końca i nie ma powrotu.

A jednak odkrywamy miejsca,
spoglądamy na nie naszymi oczami,
i mówimy sobie: to było przecież tutaj,
tu się jeszcze zatrzymał.

Zatrzymamy się raz tu, raz tam,
gdzie, na zawsze pozostanie tajemnicą,
i zwiąże nas z miejscem,
ludzkie niedopatrzenie.

Jeśli ktoś chce się ciągle rozwijać
na tej pięknej Ziemi,
ten szuka nowego, nie stoi cicho,
dopóki się nie zmęczy.

Horst Michalowski, Ein Sternkind besucht die Erde, [w:] Masurische Märchen, S. 82-87.

"Gwiezdne dziecko odwiedza ziemię"
Marek był najmłodszą gwiazdą w dużej rodzinie gwiazd. A że był najmniejszy, pozwalali mu rodzice na więcej niż jego rodzeństwu. Wieczorami był rzadko punktualny na swoim miejscu, ażeby oświetlić Ziemię, ponieważ z ciekawości był nieustannie w drodze, albo w odwiedzinach u innych planet, albo przemierzał wszechświat w poszukiwaniu czegoś nowego. Czasami była jego mama zła na niego, ale kiedy wracał do niej, złość jej znikała i głaskała go po jego jasnej główce, obejmowała i mówiła:
- Mój mały kochany Marek musi się jeszcze wiele nauczyć!
Marek zapewniał, że następnym razem będzie punktualny, na co odpowiadała mu jego mama:
-Jeszcze wiele razy przybędziesz za późno i będziesz mi obiecywać, być miłym. A ja będę ciągle myśleć, że jesteś nieposłuszny, ażeby móc znowu ciebie objąć. Pewnego razu zauważymy, że jesteś dorosły i sam musisz obrać swoją drogę, ponieważ twoja droga jest już przewidziana i tak samo jak duże słońce albo srebrny księżyc będziesz musiał pojawiać się na niebie.
-Czy jest dużo ludzi na Ziemi? - zapytał z ciekawością Marek.
-Tyle ile gwiazd na niebie.
To rozbudziło zainteresowanie Małego, który chciał odwiedzić ludzi na Ziemi. Jego mama objaśniła mu, że to nie jest takie proste, ponieważ może żyć na Ziemi jako człowiek, zwierzę albo roślina.
- Jako roślina wyrośniesz na Ziemi w jednym miejscu i tam musisz pozostać , podczas gdy jako zwierzę urodzisz się też w jednym miejscu, ale będziesz mógł się poruszać. Istota z największą wolnością to człowiek. Kiedy się urodzi, jest dłuższy czas bezbronny i zdany na pomoc innych, nawet jeśli potrafi już chodzić, jeszcze długo potrzebuje wsparcia. Dopiero po wielu latach może samodzielnie myśleć, planować i działać. Jak jest dorosły, patrzy na gwiazdy i cieszy się ich wspaniałością.
Mała gwiazda postanowiła żyć na Ziemi jako człowiek.
-Jako człowiek przejmujesz dużą odpowiedzialność za porządek świata - objaśniała mu dalej jego gwiezdna mama.
- A więc chcę się urodzić jako gwiezdne dziecko!
-Jeśli chcesz wziąć to na siebie, to pozwolę ci tam zamieszkać. Ale zanim ruszysz w drogę, zapytaj twego ojca Jowisza.
Jeszcze tej samej nocy pojawił się Marek u swego ojca Jowisza i poprosił go o pozwolenie odwiedzenia Ziemi. Ojciec Jowisz pozwolił mu, jeśli jego mama Wenus nie miałaby nic przeciwko temu. Niskim głosem powiedział:
-Wenus jest odpowiedzialna za miłość między ludźmi. Jeśli da ci dosyć miłości, mógłbyś pomóc ludziom.
Wesoło pożegnał się Marek ze swoim ojcem i popędził Mleczną Drogą do swojej mamy, która objaśniła mu podróż na Ziemię i warunki tam panujące. Jeśli popełni na Ziemi błędy, musi tam zostać tak długo, aż je naprawi. Do swojego gwiezdnego rodzeństwa powróci, jeśli zostanie wyzbyty ze wszystkiego złego.
Marek obiecał wszystko i chciał już koniecznie ruszyć w drogę. Chociaż uważnie słuchał, zapomniał dokładnie swojej drogi. Musiał się ciągle pytać w podróży, dokąd ma się udać. Pierwsza stacja, do której przybył, była u Marsa, który mu objaśnił, że dalej droga prowadzi obok słońca:
-Uważaj jednak, - objaśniał mu Mars żelaznym głosem - abyś nie zbliżał się zbyt blisko Słońca, ponieważ możesz się spalić.
Obleciał Słońce dużym łukiem i napotkał na swej drodze planetę Merkury. Ta objaśniła mu miękkim głosem, aby ruszył w kierunku Księżyca, ponieważ stamtąd jest już blisko do Ziemi. Choć zmęczony ale w pogodnym nastroju ruszył w kierunku Księżyca.
Po wielu latach stanął Marek przed Księżycem i zapytał go o drogę na Ziemię. Z jednym zamkniętym okiem, a drugim otwartym odpowiedział mu Księżyc chłodnym głosem:
-Wkrótce osiągniesz swój cel, możesz już stąd zobaczyć Ziemię. Gdzie chcesz przyjść na świat? - zapytał Księżyc i spojrzał z napięciem na gwiezdne dziecko.
-Wenus opowiedziała mi o cudownym kraju, są tam cudowne lasy, dużo czystej wody i pola z kolorowymi kwiatami, ale nazwy zapomniałem - zastanowił się mały Marek.
-Ach tak, wiem, o którym kraju mówisz. Musisz lecieć w kierunku Morza Bałtyckiego. Byłoby dobrze, gdybyś wziął ze sobą prezent dla ludzi, bursztynu mają dosyć, więc weź ze sobą srebro.
Zadowolony Marek udał się w dalszą drogę ku Ziemi. Rodziców, u których miał przyjść na świat, już sobie wyszukał. A teraz miał nawet ze sobą prezent dla ludzkości. Jak mała kometa przemieszczał się Marek przez sferę Księżyca ku swojemu ziemskiemu celowi. W drodze spotykał inne dusze, które zmierzały albo do Ziemi, aby się tam urodzić, albo opuszczały Ziemię, aby przez sferę Księżyca udać się do gwiazd. I tak mógł Marek już w czasie podróży dowiedzieć się wiele interesujących rzeczy.
W mieście o nazwie Królewiec, na trzecim piętrze pewnej kamienicy, przyszło na świat gwiezdne dziecko. Radość ziemskich rodziców z narodzin syna była wielka, podczas gdy Marek ostrożnie i z ostrożną ciekawością rozglądał się dookoła. Z nieba życie na Ziemi wyglądało inaczej, inaczej je sobie Marek przedstawiał. Musiał podporządkować się prawom ziemskim. Rzeczywiście po urodzeniu nie mógł ani mówić ani chodzić. Jego wspomnienia o gwiezdnym czasie powoli zaczęły zanikać , aż w końcu nic już nie mógł sobie przypomnieć.
Marek był teraz dzieckiem jak każde inne. Jego rodzice bardzo się o niego troszczyli i patrzyli z radością, jak ich syn rośnie i rozwija się.
Minęło trochę czas, a dziecko z trzeciego piętra mogło już biegać i mówić. Rodzice nazwali go Tomasz, a swoje imię Marek zapomniał już dawno.
Bawił się z innymi dziećmi. Przed zaśnięciem jego mama opowiadała mu baśnie. Wkrótce otrzymał tornister z zeszytami, książkami, ołówkami i poszedł do szkoły.
W szkole wiele nie rozumiał. Wydarzenia, które były dla niego ważne, zostały przemilczane, ale wykazywał duże zainteresowanie matematyką. Liczenie, obliczanie, przeszłość i teraźniejszość - te rzeczy rozumiał i robił z chęcią.
W nocy śniły mu się dziwne rzeczy, których nie rozumiał. Nie rozumiał też oczekiwań jego rodziców wobec niego, że powinien się dużo uczyć, aby stać się w dorosłym życiu sławnym człowiekiem. Był posłusznym grzecznym chłopcem, którego pewnego wieczoru ogarnęło uczucie, aby powędrować w świat.
Kiedy Tomasz skończył szkołę, wyjaśnił rodzicom, że chciały ruszyć w świat, aby go lepiej poznać. Chociaż rodzice zasmucili się podjętą przez chłopca decyzją, wspierali go w jego decyzji.
Tomasz - gwiezdne dziecko wiedziało jak oddzielić dobro od zła, nigdy nie kłamał i nie mógł znieść, kiedy inni go okłamywali. Miał ten dar przewidywania lub przeczuwania pewnych rzeczy, co jego rodzice również u niego zauważyli.
Pożegnanie Tomasza z rodzicami było ciężkie, chociaż wszyscy wiedzieli, że ta decyzja była dla niego najlepsza. Opuścił miasto. Z uczuciem wolności zrobił krótki postój w lesie. Był wolny od doczesnych nacisków, wolny od małoważnych rzeczy, która obciążała ludzkość. Pogrążony w myślach przyglądał się kolorowemu motylowi, który prze nim tam i z powrotem latał, dopóki nie usiadł na jego lewym ramieniu, aby się mu przyjrzeć i nagle przemówił do niego:
-Przynoszę ci wieści z Gwiezdnego Świata, ponieważ jestem posłańcem Boga i latam między Niebem a Ziemią. Przynoszę ci pozdrowienia ze Wszechświata od twojego rodzeństwa. Każdej nocy patrzą na ciebie i ślą ci dobre myśli. W międzyczasie udało się w drogę na Ziemię wiele z twojego gwiezdnego rodzeństwa, ponieważ też chcą przyjść na świat na Ziemi. A ona będzie potrzebować wiele takich dzieci, aby móc pokonać władzę diabła. Rozpoznasz swoje rodzeństwo po myślach, które będą takie same jak twoje. Będziecie to samo potępiać, a wspierać dobro i prawdę. Ich myśli będą tak czyste jak dzieci na Ziemi, będą lubić dzieci i na długo pozostaną dziećmi. Twoja mama Wenus prosiła, aby ci powiedzieć, że swoją rzecz na Ziemi wykonujesz bardzo dobrze i życzy ci dalej dużo sił. Bądź zdrów, ja lecę dalej.
Tomasz pomyślał, że śni, ale wkrótce powróciły wszystkie jego zapomniane wspomnienia i myśli ze Świata Gwiazd. Był razem z rodzeństwem, a wieczorne duszne powietrze i chmury zakryły słońce. Wszystko było jasne, aby móc to przeżyć, musiał opuścić wysokie budynki dużego miasta, bo gdzie indziej mógłby go spotkać motyl. Dostrzegł orła, który leciał nad lasem ze wschodu. On też był stworzeniem natury, też posłańcem Boga, pomyślał Tomasz i powędrował dalej.
Jego droga prowadziła przez duży las. Spotykał spacerowiczów albo pojazdy, którzy wiecznie się spieszyli. Tomasz czuł niepokój i rozgardiasz na Ziemi.
Wieczorem odkrył w polu gospodarstwo, w którym poprosił o nocleg. Gospodarz i gospodyni żyli sami w gospodarstwie, ich trójka dzieci studiowała w mieście i tam zamieszkała. Przyjrzał się im i zauważył, że całe życie musieli ciężko pracować. Gospodarz zaproponował Tomaszowi, aby został u nich kilka tygodni, a on chętnie się zgodził, gdyż chciał pozostać trochę na wsi. Pomagał gdzie tylko mógł i czuł się tak blisko natury, jak nigdy przedtem. Kiedy wieczorem siedział z gospodarzem na ławce, a nad nimi rozciągało się czyste niebo oświetlone gwiazdami, wówczas gospodarz wymieniał wszystkie planety. Umiał przepowiedzieć, jaka będzie pogoda w następnych dniach, albo kiedy nadciągną burze i wichury.
Tomasz był bardzo zdziwiony, kiedy pewnego dnia gospodarz powiedział:
- Jesteś gwiezdnym dzieckiem, odkąd u nas jesteś panuje tutaj wyjątkowe zadowolenie. Czują to też zwierzęta. Słyszymy znowu śpiew ptaków, szumiący las a praca sprawia nam radość. Kto tyle czyni, musi być gwiezdnym dzieckiem!
Tomasz zdziałał wiele dobrego.
Pewnego dnia zjawił się najstarszy syn gospodarza z zapytaniem, czy mógłby pomagać w gospodarstwie, ponieważ w mieście po zakończeniu studiów nie mógł znaleźć pracy. Gospodyni i gospodarz ucieszyli się bardzo z powrotu swojego syna.
Tomasz zakomunikował, że wkrótce opuści gospodarstwo. Jeszcze tego samego wieczoru siedzieli długo razem i rozmawiali o gwiazdach. Wkrótce przeszła silna burza nad wsią, w ciemności nocy widać było poprzez czarne chmury ostre błyski i czerwony ogień na niebie. Podczas takich nocy Tomasz przebywał wśród zwierząt w stajni. Rozmawiał z nimi, aby je uspokoić, ponieważ podczas takich nocy bydło ryczało, owce beczały a konie rżały i z niepokojem stukały kopytami. Jak Tomasz był przy nich, panował spokój w stajniach. Następnego dnia osiodłał gospodarz swojego najpiękniejszego konia i podarował go Tomaszowi.
Kiedy po pożegnaniu Tomasz odjechał, spojrzał jeszcze raz za siebie.
Dobry człowiek ten gospodarz, a może i on jest gwiezdnym dzieckiem?
(tłum. M. Grygo)

 
Wróć do spisu treści | Wróć do menu głównego