Kronika wsi Krutyń,
parafia Ukta, powiat Mrągowo, rejencja Olsztyn, Prusy Wschodnie,
napisana przez nauczyciela Augusta Mlodocha,
1938 rok
Krutyń
Prehistoryczne osady
znajdowały się również w naszej okolicy nad rzeką Krutynią. Dowodem tego jest znaleziona w Zielonym Lasku urna, którą odkrył w pobliżu swego domu w żwirowni kowal Wilhelm Guß. Niestety miejsce znaleziska nie zostało dokładniej zbadane, pomimo mojego zgłoszenia i zawiadomienia przez wójta Zuse opiekuna zabytków, dyrektora wydziału katastru Vogta w Mrągowie. Znalezione kawałki urny wraz z paroma spalonymi resztkami kości przekazał mi Guß, a ja przechowywałem je w szkole jako cenną pamiątkę.
Krutyń powiększa się.
Przez 150 lat smolarnia i domek myśliwski stoją samotnie w dziczy. W tym długim okresie spora część lasu wokoło padła ofiarą smolarzy, została wykarczowana. Im dalej posuwa się karczunek lasu tym mniejsza staje się dzicz, której bogata fauna miała dotąd znaczenie dla władców i służyła jako teren do polowań, a tym samym są czynione coraz większe starania celowego zagospodarowania lasów. W związku z tym w 1651 roku, a więc trzy lata po wojnie 30-letniej pod rządami Wielkiego Elektora zostało utworzone w Crotingen (obecnej Krutyni) nadleśnictwo, a myśliwski domek książęcy zostaje przydzielony nadleśniczemu jako mieszkanie. W 1693 roku osada powiększa się. Poza smolarnią i domkiem myśliwskim stoją jeszcze mieszkania pięciu leśników, których pomocy potrzebuje nadleśniczy. Między nich zostało rozdzielone położone wokół Krutyni pole uprawne smolarzy jako teren służbowy. W chwili założenia szkoły w Krutyni w 1937 roku nadal wymienia się jako mieszkańców jedynie 6 leśników, łącznie z nadleśniczym wraz z ósemką dzieci. Jest to znak, że we wsi nie osiedlili się jeszcze nowi koloniści. Przypuszczam, że napływ robotników leśnych nastąpił dopiero po wojnie 7-letniej, na początku powoli i nieśpiesznie. W tym okresie powstaje również papiernia w Zielonym Lasku (niem. Grünheide) (1765) i karczma przy krutyńskiej smolarni (1771).
Krutyń staje się wsią
Dwa lata po „nieszczęśliwej wojnie”, 6 listopada 1809 roku wychodzi od króla Fryderyka Wilhelma IV zarządzenie odnośnie zbywania domen. Rząd w Gąbinie za pośrednictwem
mierniczego Stecherna dokonuje więc pomiarów pola uprawnego wokół Krutyni i oddaje 19 robotnikom rolnym osiadłym w Krutyni już przed laty w dzierżawę wieczystą teren lesisty w parcelach wielkości 1-2 morgów, zawierając z nimi podczas wojny wyzwoleńczej 9 kwietnia 1813 roku odpowiednią umowę. Umowę tę można uznać za akt założycielski wsi, gdyż Krutyń nie została podniesiona do statusu wsi na podstawie odrębnego aktu.
Nazwiska 19 robotników rolnych w Krutyni:
Uwaga: Nazwiska żon lub zięciów 19 robotników rolnych dołączyłem samowolnie z myślą o przyszłych badaniach genealogicznych, a za każdym nazwiskiem wpisałem wielkość działki (1 lub 2). Dalej też są dopisane nazwiska żon.
Fritz Kalinowski, wdowiec (1)
Fritz Willan i Marie z domu Niklass (2)
Martin Buttler, Joh. Dzielak (1)
Jakob Manko i Karoline Eielk (?)
Karl Kratz i* z domu Retzko (1) *Ester
Michael Manko i Katharine Kroll
Michael Nadolny i Eva Jedamzik (1)
Jan Buttler (?)
Jakob Moydzil (?)
Szwiederowski Martin Wenk (?)
Gottlieb Peik Martin Kill (?) Matthäus i Ester Zubak (1)
Fritz Mathiszik i Else Koslowsky (2) Jan Rattay i Charlotte z domu Raabe (1)
Jan Peik i Regine z domu Scharff
Jakob Duda i Ester z domu Jedamzik (2):
Paul Peik i Johanna Worgull
Koslowski i Regine Rzadtki (2)
Jan Kroll i Anna Rettkowsky (2)
Michael Jedamzik i Dorothea z domu Büttner (4)
Zbywanie terenu służbowego podleśniczych
Poprzez podobne kontrakty dzierżawy wieczystej w drodze zarządzenia rządu z dnia 16 stycznia 1820 roku sprzedaje się mieszkańcom Krutyni również były teren służbowy zmarłych podleśniczych z Krutyni 1. Rudnick, 2. Kroll, 3. Berg, 4. Matthisczik, 5. Jedamzik. Już przed wojną rząd, na mocy umowy z 2 lipca 1804, przekazuje w dzierżawę wieczystą
1. nadleśniczemu Friedrichowi Leopoldowi Büttnerowi i Else z domu Kaminsky z działki podleśniczego Rudnicka 2 łany, 25 morgów, 36 Rth Magdeburgisch.
Na mocy umowy z 24 lipca 1821 w dzierżawę wieczystą otrzymują:
2. Fritz Willan z terenu służbowego podleśniczego Berga 21 morgów 18 Rth Preussisch i żona Marie z domu Niklass i
3. Martin Willan z terenu służbowego podleśniczego Berga 26 morgów 80 Rth Preussisch z domem i żona Regine Glass. Na mocy umowy z tego samego dnia z terenu służbowego podleśniczego Matthisczika rozdzielonych zostaje 91 morgów, 74 Rth Preussisch.
Majątek mogący być przekazany komuś w spadku
Nadleśniczy Lange nabywa dla swego niepełnoletniego syna Ernsta Friedricha Lange działkę stanowiącą odtąd jego wyłączną własność:
1. z terenu służbowego podleśniczego Berga i Krolla - 85 morgów, 36 Rth
2. z działki podleśniczego Berga - 19 morgów, 163 Rth na mocy umowy z 24 lipca 1821 roku 3. Muckerinsel o powierzchni 4 morgów, 15 Rth za 26 talarów, 5 groszy na mocy umowy z 31 grudnia 1824 roku.
Także nadleśniczy Karl Friedrich Klöckel i Christiane z domu Haberland kupują na wyłączną własność działkę o powierzchni 14 morgów, 52 Rth za 72 talary, 72 grosze, 4 fenigi z terenu służbowego podleśniczego Berga. Poprzez ślub ich córki Heinriette z Ernstem Friedrichem Lange obie działki zostają połączone i później sprzedane właścicielowi karczmy Wilhelmowi Doerk.
Mieszkańcy w 1817 roku.
Spisane 6 i 7 sierpnia 1817 roku przez komisarza Goldack:
1. Nadleśniczy Lange użytkuje teren służbowy - 4 łany.
2. Właściciel Ernst Friedrich Lange - 3 łany.
3. Użytkownik dzierżawy wieczystej Leopold Büttner - 2 2 łany.
4. Gołe chałupy bez budynków gospodarczych w złym stanie są w posiadaniu 19 wymienionych użytkowników dzierżawy wieczystej.
5. Do tego dochodzą właściciele na nieswoim terenie. Oprócz własnych chałup posiadają oni duże ogrody i muszą za nie pracować dla gospodarzy, do których przydziela ich każdorazowo burmistrz przez 7 dni w czasie żniw: Xstian Czesla, Johann Kroll, Xstian Czuback, Michael Kubersky, Michael Schwiderowsky, Xstian Scheiba i Fritz Mathisczik .
6. Wymienieni dalej właściciele chałup posiadają jeszcze mniejsze ogrody i muszą u właściwych gospodarzy pracować przez 5 dni w czasie żniw: Martin Butler i Jakob Rattay.
7. Wymienione osoby w ogóle nie posiadają ogrodów, muszą jednak z powodu miejsca, na którym znajdują się ich chałupy u właściwych gospodarzy pracować przez 4 dni w czasie żniw: Michael Manko, Woit Koslowsky, Adam Schwiderowsky, Jan
Schröder, Fritz Berg, Martin Jedamzik, Valentin Brostowsky 8. Następujący mieszkańcy w czasie żniw muszą również wykonać dla swoich gospodarzy pracę w odpowiednim wymiarze: Fritz Willan, płóciennik Thomas Homann, Wilhelm Armgardt, Matthias Przetak, Bartholomeus Mattnisczik.
Dwie formy spółki: (8) i (20)
Małe działki właścicieli chałup według tabeli świadczeń z 1843/48 łączono ze sobą w dwie formy spółki: (8) i (20). Ponieważ powszechnie stosowano wówczas trójpolówkę – zboże jare, ozimina, ugór – ośmiu, względnie dwudziestu gospodarzy określonego dnia musiało wspólnie pracować na polu: orać, uprawiać czy zbierać plony. Każdy właściciel, którego pole uprawne leżało za drugim mógł bowiem wejść na swój łan zboża dopiero wtedy, gdy pierwsi sąsiedzi skosili. Kilku właścicieli chałup złożyło wniosek o zniesienie zbiorowej ochrony ich włości i prosiło o oddzielenie swoich działek. W 1855 roku mierniczy Luitjohann dokonał pomiarów ich pól, w rezultacie czego powstała mapa. Następnie dwie spółki rozłożono na siedem części i każdemu właścicielowi chałupy przydzielono pole w ten sposób, że zawsze miał do niego swobodny dostęp. Większe działki należące do Dörk, Steinau, Willan i Kirschner nie podlegały oddzieleniu. Każdej spółce przydzielono ogród warzywny z określoną liczbą rabat warzywnych. Jeden ogród jeszcze dzisiaj znajduje się przy rzece Krutyni na południowo-zachodnim skraju wsi. Drugi ogród warzywny został zakupiony w 1925 roku przez związek szkolny jako miejsce budowy szkolnych budynków gospodarczych.
Zniesienie dzierżawy wieczystej
W 1860 roku dzierżawa wieczysta zostaje zniesiona.
Krutyń staje się samodzielną gminą. Po wojnach wyzwoleńczych rozwój wsi posuwał się naprzód wielkimi krokami. W ciągu około 15 lat do 1827 w Krutyni osiedliło się 56 rodzin. Krutyński Piecek należy wciąż do Krutyni. Obie miejscowości zostają oddzielone od siebie dopiero w 1874 roku i stają się samodzielnymi gminami.
Krutyńskie smolarnie
„Smolack” (mazurskie określenie smolarni)
Wspominałem już w poprzednim rozdziale, że smolarze byli pierwszymi osadnikami w Krutyni, którzy niedaleko rzeki Krutyni zbudowali smolarnię. Na ogół przyjmuje się, że pierwsza smolarnia w Krutyni musiała powstać około roku 1500. Jestem przekonany, że krutyńscy smolarze przybyli dużo wcześniej, najprawdopodobniej już z chłopami z Aweyden (Nawiady) i Peitschendorf (Piecki) aby zapewnić zaopatrzenie znanych i spokrewnionych chłopów w smołę.
Smolarze byli z całą pewnością Mazowszanami, którzy z ówczesnego, sąsiedniego księstwa Mazowsze przeszli przez granicę i osiedlili się na terenie zakonu w miejscu, gdzie obecnie leży Krutyń. To że imigranci nie byli Niemcami wynika z określenia smolarni, której nadali mazurską nazwę „Smolack”. Jeszcze dzisiaj mieszkańcy Krutyni nazywają miejsce, gdzie niegdyś stała smolarnia nie inaczej, jak „Smolack”. Należy jej szukać w południowowschodniej części wsi obok majątku pracownika leśnego Michaela Gornego (Michael Gorny). Prowadzi tam boczna droga od wiejskiej ulicy w Ukcie na zachód. Miejsce to jest wyraźnie zaznaczone na mapie wsi konduktora Luitjohana. Reces separacyjny z 1858 roku wymienia ostatnich właścicieli miejsca: Friedrich Jedamzik i Jakob Czichy. Przez około 400 lat stała tutaj smolarnia, a smolarze mieszkali tutaj w „dziczy” nad Krutynią pomiędzy niedźwiedziami i wilkami, turami i dzikimi końmi. Obce im były z pewnością troski związane z pożywieniem; gdyż puszcza obfitowała w zwierzynę, a rzeka i jezioro w ryby. A polowanie i połów ryb, obsługa smolarni i wyrąb drzew nie pozwalały w tym dużym osamotnieniu na nudę. Przeciwnie, przy smolarni często konieczny był ruch. Pomijając robotników, którzy dzień w dzień pracowali przy piecu i mieli pełne ręce roboty, ponieważ zaprzęgi koni i wołów nieprzerwanie przywoziły z lasu drewno i pniaki, zjawiali się handlarze i chłopi, aby nabyć smołę. Przybywali również kowale z daleka i bliska, aby zaopatrzyć swoje warsztaty w zapasy węgla drzewnego. Smolack nie jest wymieniany w Aktach Leśnych. Dlatego też nie są znani z nazwiska jego właściciele, poza tymi dwoma ostatnimi. Powodem tego jest fakt, że właściciele smolarni nie pozwalali fiskusowi na ich wydzierżawianie, lecz potrzebne do spalania drewno kupowali z wolnej ręki i zużywali w piecu. Inne smolarnie były wydzierżawiane przez nadleśniczego na trzy, później na sześć lat. Za czynsz dzierżawny smolarze otrzymywali darmowe drewno. Gdzie stały dwie ostatnie smolarnie, było nie do ustalenia.
Inne smolarnie
Był okres, kiedy w Krutyni stały trzy smolarnie. W 1824 roku drugą smolarnię wybudowali: Schulze Michael Manko, Jakob Manko, Jakob Czichy i Jan Kroll. Podczas gdy po paru latach smolarnia ta przechodzi na własność mieszkańców: Martin Paprotta, Johann Siegner, Fr. Jedamzik, Michael Jedamzik, Fritz Willan, Martin Willan, Johann Jedamzik i Jakob Mosdzen, w 1830 roku następujący mieszkańcy wybudowali sobie trzecią smolarnię: Jakob Czichy, Michael Manko, Jakob Manko, Gottlieb Lach, Johann Schröder, Christoph Xiaczek, Jakob Sandra, Johann Guss, Thomas Homann i Johann Kroll.
Wydzierżawianie smolarni
Terminy dzierżawy ustalane były przez nadleśniczego i na jego prośbę ogłaszali je duchowni w kościołach. Do panów kaznodziei w Aweyden (Nawiady), Sensburg (Mrągowo), Nikolayken (Mikołajki) i Friedrichshof (Rozogi). Z najwięcej oferującą osobą zawierano następnie kontrakt dzierżawny na 6 lat (od 1783). W umowie były ustalane następujące warunki dzierżawy:
1. Smolarze każdego roku musieli palić w piecu dziewięć razy i uiścić za to pełną zapłatę za dzierżawę, nawet jeśli nie udało im się zachować ustalonej liczby.
2. Za każde palenie w piecu płaci się do królewskiej kasy leśnej 3 talary 5 gr, a nadzorcy lasu 24 gr wpływów.
3. Smolarzom zezwala się na wykopywanie w lesie niezbędnych pniaków. Poza tym otrzymują oni na każde palenie nieodpłatnie 1 12 ósmej łuczywa.
4. Wszystkie otwory po pniakach należy natychmiast wyrównać, aby uniknąć kary.
5. Za 1 łan ziemi i łąki Smolnitzka i Biele, które należą do smolarni, dzierżawcy co roku płacą niezwłocznie 8 talarów.
6. Są zwolnieni z płacenia za wypasanie bydła roboczego, przy pomocy którego przywozi się przesycone żywicą pniaki. Nie dotyczy to jednak pozostałych koni i bydła (zwykle 5 gr za bydło, 3 gr za małe zwierzęta domowe).
7. Dzierżawcom podczas wykopywania w lesie pniaków nie wolno wzniecać ognia, w suchy letni czas palić wyrobów tytoniowych, w przypadku pożarów leśnych powinni śpieszyć z zamiarem ich ugaszenia, a zauważonych podczas pracy kłusowników i złodziei drewna niezwłocznie zgłaszać w urzędzie leśnym.
Od 1842 roku rząd nie wydzierżawia już smolarni, pozwalając smolarzom na swobodne ich prowadzenie. Wymaga się od nich przy tym zgłoszenia ich działalności w celu pobrania podatku. Smolarze nie mogą zdecydować się na tę innowację, przez co prosperujące do tej pory smolarstwo zamiera.
Zastosowanie smoły
Smoła w owych czasach była bardzo pożądanym przez chłopów towarem. Smołą smarowano drewniane osie wozów. Zawieszano ją w drewnianym wiaderku pod wozem (metalowych wiader jeszcze nie było) i stale woziło, aby mieć smołę zawsze pod ręką. Przy dalekich podróżach, które robiono tylko furmanką, ponieważ nie było kolei i samochodów i na złych, błotnistych, wiejskich drogach drewniane osie przez tarcie nierzadko się zapalały (najstarsza szosa w naszej okolicy z Mrągowa do Pisza, na którą urząd leśny Krutyń przekazał 12,71 ha ziemi została wybudowana w 1873 roku). Wozy często musiały zatrzymywać się pośrodku drogi w celu nasmarowania osi i kół. Dla furmana komfortowy był wtedy brak konieczności szukania smoły w najbliższej wsi. Rolnicy jeździli wozami ciężko obładowanymi zbożem do miast portowych w Królewcu i Elblągu, aby daleką podróż powrotną nie robić pustym wozem, przywozili dla restauratorów i kupców sól, śledzie, wódkę, towary kolonialne i inne rzeczy. Aby dać chłopom okazję do zarobku, król Friedrich Wilhelm I utworzył w Rhein hurtownię soli, która sprzedawała sól każdemu po tej samej cenie co w Królewcu. Chłopi chętnie wybierali drogę przez Rhein, ponieważ była najlepsza. Od okręgowego poborcy podatkowego przyjmowali polecenie przywozu tylu pojemników soli, ile według nich w drodze powrotnej zdołali załadować na furmankę. Za każdy przywieziony pojemnik soli poborca podatkowy płacił im 1 gulden. Na ówczesne warunki był to dobry zarobek, którego żaden furman nie mógł sobie darować.
Palenie popiołów i potażu
Paleniem popiołów i potażu trudniono się niegdyś w Krutyni z dużym zapałem (w krutyńskim rejonie leśnym). W roku 1729 wymienia się wypalacza popiołów o nazwisku Swonkowsky. Prosi on o pozwolenie na palenie popiołów w takich miejscach leśnych jak Kadzidlowen, Tratzkabuda oraz w miejscu w dziczy Dombrowa. W 1748 nadleśnictwo pozwala rolnikowi (Cöllmer) Friedrich Weldt z Śwignajna założyć w miejscach leśnych Jebur i Chostka palarnie popiołu. W Sakrent pozwolenie na palenie popiołu ma jego właściciel George Rudnick. Przez wiele lat potem palenie popiołu w lesie było całkowicie zabronione. Od 1800 roku zostało jednak znów dozwolone, ale pod warunkiem, że palenie odbywa się poza lasem na wolnym polu. Występują następujący wypalacze popiołu: łowczy Kirschner w krutyńskiej hucie szkła, rolnik (Köllmer) Heilsberg w Jägerswalde, Johann Prejawa w Rattaywolla, wdowa Estera Rudnick w Sakrent, Johann Krause w Sgonn. Palenie popiołu było dozwolone tylko w miesiącach zimowych od grudnia do marca. Wielkość pojemników na popiół był ustalany odgórnie i sprawdzany przez leśniczego. Pojemniki miały spód o średnicy 21 cali, klepki miały długość 37 cali, a obwód każdej beczki wynosił 82 cali. Na każdej beczce wypełnionej niebieskim popiołem i szczelnie zamkniętej, leśnik wypalał znak.
Dużo potażu było palone z kupionego popiołu domowego. Również do tego , to znaczy do zakupu popiołu wydawało nadleśnictwo swoje pozwolenie.. nadleśnictwo udzielało Palenie popiołów ustało w 1835 roku. Potaż często używano jako środka piorącego.
Węglarstwo
Prawdopodobnie nie wszystkim jest wiadome, że jeszcze w 1880 roku w naszym lesie gorliwie trudniono się węglarstwem. Najpilniejszym węglarzem w roku 1869 był nasz producent zapałek Friedrich Krause. Zwęglał w piecu na raz 20-25 sążni drewna (60-75 m3), a w roku zużywał 200 sążni drewna. Węglarstwo całkowicie ustało w 1881 roku.
Książęca leśniczówka
Domek myśliwski
Aczkolwiek Krutyń jako wieś należy do najmłodszych osiedli powiatu mrągowskiego - gdyż powstała ona dopiero na początku XIX. wieku - miejscowość ta posiada dzisiaj historię liczącą prawie 4 1/2 stuleci. Około roku 1500 – dokładna data jest nie do ustalenia – Fryderyk Wettyn, wielki mistrz zakonu krzyżackiego (1498-1511) za pośrednictwem przedstawiciela miejscowości Szestno, prawdopodobnie był to Christoph Auer von Herrenkirchen (1500-1513) wybudował w Krutyni domek myśliwski. Wielki mistrz był bowiem zapalonym myśliwym i często przebywał w mazurskiej dziczy w celu polowania. Na miejsce pobytu dla siebie i swojego orszaku podczas polowań z naganką kazał w rozległej dziczy zbudować osiem domków myśliwskich. W naszej okolicy, oprócz tego w naszej wsi, był jeden w Klein-Maitz (Majcz Mały) i jeden w Puppen (Spychowo), powiat Szczytno. Krutyński domek myśliwski stał na pagórku pośrodku wsi, naprzeciwko dziedzińca szkolnego i mazurskiego Kurhausu (Domu Wypoczynkowego), gdzie dzisiaj swoją gustowną posiadłość ma pracownik leśny Johann Dudda. Dlatego pagórek ten nazywamy "Jagdbudenberg". Domek myśliwski w Krutyni stał około 200 lat i w końcu zniszczył go pożar. Ogień z pewnością nie był zbyt wielki, gdyż w 1693 roku podczas budowy nowej leśniczówki, wykorzystało się stare drzwi, które mogły pochodzić wyłącznie ze spalonego domku myśliwskiego.
Nowa leśniczówka
Nowa leśniczówkę kazał zbudować w 1693 roku starosta Szestna Obrist i starosta Samuel von Willimssdorff (1682-1699). Nowy budynek nie jest już określany jako domek myśliwski, lecz leśniczówka. Przy tym wszystkie drzwi wymienia się razem z zamkami, klamkami,
skoblami i zasuwkami, a wszystkie okna z okiennicami, żelaznymi sworzniami i metalowymi wzmocnieniami. Leśniczówka musiała być okazałym budynkiem z wieloma oknami, gdyż w okiennicach naliczono 578 gwintowników.
Stajnie i mieszkania dla służących i parobków księcia stały na drugim pagórku, który leży na południu wsi pomiędzy karczmą i zagrodą chłopską Augusta, obecnie Adolfa Danielzika. Oba pagórki miał łączyć w owym okresie długi, drewniany most, a między nimi znajdowała się niecka, gdzie dzisiaj stoi remiza strażacka, najprawdopodobniej było wówczas bagno. Mieszkańcy Krutyni mówią też między sobą, że przed tym mostem podczas polowań z naganką spędzana była zwierzyna. Myśliwi stali wtedy u góry na moście i stamtąd do niej strzelali.
Zburzenie leśniczówki (4) nastąpiło już po 3 Wilhelma I.
Książę Albrecht margrabia brandenburdzki w 1511 roku został wybrany na następcę wielkiego mistrza zakonu krzyżackiego Fryderyka Wettyna. W 1523 roku mianował biskupa sambijskiego Georga von Polenza namiestnikiem swojego kraju i wyjechał do Rzeszy, aby za pośrednictwem cesarza zawrzeć pokój z Polską. W czasie tej podróży spotkał się z Marcinem Lutrem na zamku w Wartburgu. Idąc za jego radą po swoim powrocie do Królewca zlikwidował Zakon Krzyżacki i w 1525 roku zrobił z Prus księstwo. W swoim kraju wprowadził ewangelicką naukę Lutra. Od tego czasu kościoły w Prusach Wschodnich są ewangelickie. Krótko potem nowy książę miał w Królewcu okazję do poznania naszej małej ojczyzny. W lecie 1527 roku w Prusach wybuchła straszna zaraza, która coraz bardziej się rozprzestrzeniała po kraju. Epidemię tę nazywano „angielskim potem”. Wówczas książę Albrecht uciekł ze swoją rodziną do mazurskiej dziczy i zaadaptował domki myśliwskie na kryjówki. We wrześniu 1527 roku wprowadził się do mieszkania na ,,Gordyn” lub „Kordin" (Kruttin) i z tego miejsca 21 września 1527 roku wziął udział w polowaniu z naganką. Aż do października książę mieszkał w Krutyni. Aby zapobiec rozprzestrzenianiu się zastraszającej zarazy i ochronić mieszkańców przed zarażaniem, książę odnowił tam swoje pierwsze zarządzenie i zabronił ludziom organizowania w kraju jarmarków. 12 października 1527 roku książę pojechał do Szczytna i przebywał tam ze swoją żoną Dorotą aż do stycznia 1528 roku.
Polowanie z naganką około 1500 roku
Aby rozproszyć w tej odludnej puszczy nudę, władcy organizowali dla swoich znajomych i przyjaciół w obfitujących w zwierzynę lasach polowania z naganką. Za naganiaczy służyli mieszkańcy wsi z okolicy. Naganiacze dostawali za to z każdej upolowanej sztuki szyję. Niestawienie się na polowaniu z naganką było surowo karane. Zazwyczaj zwierzyna już na wiele dni przed polowaniem była spędzana nad jezioro Mokre i tutaj zabijana przez strzelców. Dlatego miejsce to nazywano ogólnie „Zgonn”, to znaczy spęd. Określenie „Sgonn” zachowała założona tutaj później wieś. Wynik jednego polowania musiał być bardzo wydajny, zważywszy że w puszczy oprócz licznego pogłowia saren, zwierzyny płowej i
dzików występowały również łosie i tury, a z dzikich zwierząt nie należały do rzadkości niedźwiedzie, wilki i rysie. W 1698 roku w Piszu odbyło się spotkanie pomiędzy elektorem Fryderykiem III, późniejszym pierwszym królem pruskim Fryderykiem I, a królem Polski Augustem II Mocnym. Ku czci króla polskiego zorganizowano wówczas polowanie. Zostali na nie wezwani również urzędnicy leśni z Krutyni i musieli już kilka tygodni wcześniej spędzać zwierzynę. Urzędnicy leśni przy tej okazji dostali od króla Augusta sporo prezentów.
(tłum. z j. niemieckiego: wolontariusz z MPK w Krutyni oraz korekta Maria Grygo, na podstawie kroniki zamieszczonej w 26. wydaniu specjalnym der Masurischen Storchenpost"/"Mazurskiej Bocianiej Poczty").
Uwaga kopisty Fritza Bredenburg, która znajduje się na wstępie kroniki:" z okazji, iż pracowałem nad wydaniem w 1961 roku Sensburger Heimatbrief, wysłał mi kolega August Mlodoch następującą kronikę, której okładkę i niektóre części zgubił podczas ucieczki: położenie wsi Krutyń i jej okolicy wg mapy powiatu mrągowskiego, szkice Krutyni z ulicami i domami, szkice Krutyńskiego Piecka i Zielonego Lasku itd ."
Przedstawiliśmy Państwu kronikę Augusta Mlodocha, w której znajduje się wzmianka w dziale "Węglarstwo" o producencie zapałek Friedrichu Krause, który w roku 1869 został uznany za najbardziej pracowitego węglarza.
Na dowód istnienia fabryki zapałek w Krutyni przedstawiamy Państwu dokumenty, które pochodzą z 1864 roku. Najprawdopodobniej dotyczą pozwolenia pozostania i możliwości pracy powstańca Stanisława Strzyżewskiego u Pana Krause. Są to najstarsze znane nam dokumenty, które zostały odnalezione w jednym z domów w Krutyni.